Wiktor Orzeł - "I tak dalej"
Na co macie dzisiaj ochotę? Wódka, wino, piwo, a może wszystko w jednym? To skoro tak, to może fajeczka do tego? Amfetamina? Jasne, czemu nie? To idziemy do mnie czy do Ciebie? I tak dalej, i tak dalej…
"Połączenie „Zwału” Sławomira Shuty'ego z kultowym „Trainspotting”. Zjazdy, kace, wizje, koszmary – gubi się w nich bohater i gubi czytelnik. Nie wiadomo, co się przed chwilą wydarzyło i co przyniesie kolejna pijana noc. Pytanie „Gdzie się obudzisz?” zamienia się na „Czy się obudzisz?”.
Z I tak dalej, debiutancką powieścią Wiktora Orła początkowo obchodziłam się jak z jajkiem. Musiałam ją obejrzeć z każdej strony i tu mój wzrok od razu przykuła pomysłowa okładka. Minimalistyczna, ale zwracająca uwagę. No bo co my tu właściwie mamy – pomięty paragon z „zestawem startowym” (najprawdopodobniej) głównego bohatera. I wreszcie sam tytuł. Jakby od niechcenia napisany czerwoną szminką, niczym numer telefonu dziewczyny poznanej w barze. I TAK DALEJ – zwrot, który autor wielokrotnie umieszcza w wypowiedziach bohaterów. Zbitka słów, która może znaczyć wiele, jednocześnie nie mówiąc niczego.
Zazwyczaj z przymrużeniem oka i ironicznym uśmieszkiem mówiącym „ta na pewno” patrzę na porównywanie debiutanckich powieści do książek powszechnie znanych czy wręcz kultowych, a już szczególnie tych, które sama bardzo lubię. Bo ile to już miało nie być nowych Bukowskich, Kingów czy królowych kryminału? Mi wystarczyło przeczytanie pierwszego zdania opisu tej książki i już wiedziałam, że muszę poznać jej treść. I z ulgą mogę stwierdzić: nie zawiodłam się.
Głównym bohaterem i zarazem narratorem powieści jest Karol. Karol w moim odczuciu to taki degenerat XXI wieku, który, jeśli by go cofnąć do czasów modernizmu, w dekadenckim Krakowie odnalazłby się bez problemu. Narkoman i alkoholik na wiecznej delirce, który co chwila traci kontakt z rzeczywistością i mało tego, ciągnie za sobą czytelnika w wariacką podróż ulicami Krakowa i Malty. Będę nudna jak flaki z olejem, ale dla mnie postać Karola to taka wypadkowa Marka Rentona i… Henry’ego Chinaskiego. Pojawiające się w jego życiu kobiety nasz bohater traktuje w sposób dość przedmiotowy. Mimo to, w swoich rozmyślaniach poświęca im wiele uwagi rejestrując takie szczegóły jak ich głos, kolor szminki na ustach czy… buty. Karol potrafi być wulgarny do granic możliwości, aby po chwili z nadzwyczajną elokwencją zastanawiać się nad sensem ludzkiej egzystencji. Nie szczędzi przy tym ironii i czarnego humoru wobec swoich rozmówców, ale i samego siebie.
Skoro już przy tym jesteśmy, to powieść napisana jest językiem, który tak jak jej główny bohater, jednych będzie zachwycać, innych szokować i budzić niesmak. Jednak wydaje mi się, że w literaturze minęły już czasy, kiedy fragment: „(…)wiecznie i na każdym kroku Ci zjebani turyści, rzucający banknoty kelnerkom i barmankom jak przydrożnym kurwom, i jeszcze te spierdolone erasmusy; wieczne dzieci z wiecznie młodymi zachlanymi twarzami…” może gorszyć kogokolwiek. Wiktor Orzeł w naturalny sposób łączy brutalność słowa z momentami intymnymi, czy wręcz lirycznymi. Dlatego w moim odczuciu I tak dalej nie jest uzewnętrznianiem się nagrzanego pijaka jak mogłoby się z początku wydawać.
I tak dalej nie nazwałabym polską wersją Trainspotting, choć przyznaję, ktoś, kto czytał powieść Irvine’a Welscha, pewne analogie zauważy. Jednak nie uważam tego za wadę książki, w końcu nie wszyscy muszą znać przygody Marka Rentona, a nawet jeśli je znają, to wraz z rozwojem akcji przestają zwracać na to uwagę. Co tam Szkocja, co tam Edynburg! To jest Polska, tu się… no właśnie, co tu się robi?
Gdyby ktoś zapytał mnie, o czym jest ta książka, zupełnie szczerze odpowiedziałabym „nie wiem” i dała tej osobie do przeczytania. A to z tego względu, że każdy czytelnik odnajdzie w niej zupełnie inne treści, które tylko dla niego będą mieć "to" znaczenie. Bo czym jest ta powieść? Zdaje się być zlepkiem myśli powstałych gdzieś w strumieniu świadomości, myśli, które na ułamek sekundy mogły pojawić się także w naszej głowie, kiedy przechodziliśmy przez ulicę, piliśmy alkohol, czy wczesnym rankiem staliśmy na przystanku czekając na autobus, który nigdy nie nadjedzie.
Ta, na pozór niewielkich rozmiarów książka niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. To powieść, której autor nadzwyczaj trzeźwym i krytycznym okiem patrzy na otaczającą go rzeczywistość i tworzy obraz nas, współczesnych Polaków, który nie napawa entuzjazmem. Ale czy tak nie jest? Czy Wiktor Orzeł nie ma racji pisząc „chcę wszystkiego naraz, a jednocześnie nie chcę niczego”? Czy nie pisze o moich, Twoich, naszych pragnieniach i lękach, kiedy w ustach jednej z bohaterek umieszcza zdanie: „Czuję się, jakbym ciągle dokądś biegła, przed czymś uciekała, a nawet nie wiem do końca przed czym! Przecież nie mogę do usranej śmierci podawać ludziom piwa!”?
I tak dalej to według mnie udany debiut prozatorski. Nietuzinkowy bohater, błyskotliwe spostrzeżenia, czarny humor, tempo, które na samym końcu pozbawia czytelnika tchu i to ciągłe balansowanie na granicy snu i rzeczywistości… Przystępując do lektury tej książki musimy wyzbyć się złudzenia, że miło spędzimy czas w świecie Karola. Będzie ostro, brutalnie, a czasami surrealistycznie i depresyjnie. Katharsis? Zapomnijcie. Ta książka nie dam Wam spokoju.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorowi.
Tytuł: "I tak dalej"
Autor: Wiktor Orzeł
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 134
Rok wydania: 2017
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńsuper wpis :)
OdpowiedzUsuń