Cześć, jestem Artur. Jestem tetraplegikiem

Jakiś czas temu pisałam na blogu o spotkaniu z Arturem Wachowiczem. Osobą, która w znacznym stopniu wpłynęła na moje dotychczasowe życie.  Dzisiaj zapraszam do przeczytania rozmowy. Mam nadzieję, że Was także do czegoś zainspiruje :)


Co to jest tetraplegia?
Tetraplegia, najogólniej mówiąc, to paraliż czterokończynowy, zwykle spowodowany upadkiem, urazem kręgosłupa w odcinku szyjnym. Może to być efekt wady genetycznej

Jak było w twoim przypadku? 
W moim przypadku był to wypadek. Jechałem na rowerze i próbując ominąć rząd schodów, chciałem zjechać po górce obok nich. Okazało się, że górka była jakby ścięta w połowie pionowym spadkiem. Ja tego nie zauważyłem i zjeżdżając tuż przy progu górki, zauważyłem ten spadek. Przestraszyłem się, zacisnąłem ręce na hamulcach i przeleciałem przez kierownicę uderzając głową w trawnik tak,  jakbym nurkował na główkę. I uszkodziłem przez to kręgosłup szyjny.
  
Od ilu lat jesteś sparaliżowany?
Od ponad pięciu lat.

Co czułeś kiedy zdałeś sobie sprawę, że teraz czeka cię zupełnie nowa rzeczywistość?
Do tego dochodziłem jakiś czas po wypadku, ale bardzo długo byłem załamany całą sytuacją. Nie mogłem sobie tego wytłumaczyć. Nie potrafiłem wyjaśnić ani obwinić kogokolwiek za te zdarzenia i przez to borykałem się z bardzo dużymi problemami psychicznymi. Depresja, załamania. Brałem silne leki psychotropowe, które miały mi pomóc, a w efekcie pogarszały mój stan. Było to ciężkie przeżycie także dla mojego organizmu. Po operacji miałem bardzo dużo powikłań i dużo chorowałem. A jak wiadomo, choroba wycieńcza nie tylko organizm, ale i psychikę.

Jak udało ci się to przezwyciężyć?
Pierwszym krokiem do wyzdrowienia był wózek elektryczny. Przez 1,5 roku po wypadku praktycznie tylko leżałem w domu, szpitalu i chorowałem. Praktycznie cały czas leżałem. Po zakupie pierwszego wózka elektrycznego zdałem sobie sprawę, że mam więcej możliwości niż mi się wydawało. I to był pierwszy krok do świadomości. Do tego, że to życie jeszcze nie jest skończone.

Czym zajmowałeś się przed wypadkiem? Jakie miałeś ambicje, plany na przyszłość?

Doznałem wypadku w wieku 21 lat. Szkołę skończyłem stosunkowo wcześnie, bo mając 17-18 lat. Pracowałem w wielu różnych zawodach. Byłem przedstawicielem handlowym, konwojentem w rozwozie browaru, hutnikiem, tuż przed wypadkiem byłem budowlańcem. Pracowałem razem z ojcem na budowach. Miałem już dziewczynę, bardzo pasjonowałem się tańcem, byłem tancerzem. Byłem zwyczajnym, normalnym, zdrowym chłopakiem.

Czym zajmujesz się teraz?
Od dwóch lat zawodowo jestem analitykiem internetowym. Razem z narzeczoną szykujemy się do ślubu. Mam też na celu kilka projektów społecznych, twórczych. Zajmujemy się także pomocą innym ludziom. Robię wszystko, żeby się nie nudzić.

Jak udało ci się znaleźć pracę jako analityk internetowy?
Jakieś 1,5 roku po wypadku, kiedy zacząłem się aktywizować, byłem na obozie wczasowo-rekolekcyjnym w Piekoszowie. Tam poznałem ludzi, którzy byli w podobnym stanie jak ja. Oni polecili mi, żeby skontaktować się z fundacją, która im pomogła znaleźć pracę. Współpracując z nią około roku, nauczyłem się wielu nowych umiejętności interpersonalnych.  Po roku czasu znalazłem pracę.

Na początku wywiadu poprosiłam cię, żebyś wyjaśnił czym jest tetraplegia. Zrobiłam to nie bez powodu, ponieważ zauważyłam, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego czym ona jest. Jaki twoim zdaniem jest stosunek społeczeństwa do osób niepełnosprawnych?
Ja jako człowiek bardzo optymistycznie nastawiony do świata uważam, że ludzie podchodzą do mnie tak, jak ja podchodzę do nich. Zauważyłem wiele pozytywnych reakcji w moim ponad pięcioletnim "stażu". Jest bardzo dużo osób, które chcą pomagać, ale nie wiedzą jak. Wiele z nich tylko spogląda, ale nie wykazuje chęci do pomocy, bo zwyczajnie się boi. Uważam, że świadomość społeczeństwa odnośnie osób niepełnosprawnych jest jeszcze w powijakach. Ludzie, którzy w jakiś sposób spotykają się z niepełnosprawnością w szkole, rodzinie, mają obycie, wiedzą "z czym to się je". Ale bardzo dużo osób żyje w nieświadomości o niepełnosprawności.

Czy to dlatego założyłeś kanał na Youtube? Żeby uświadamiać ludzi?
Tak, dlatego, żeby szerzyć wiedzę o niepełnosprawności, ale także po to, żeby zwyczajnie się pokazać i zmotywować ludzi.

To jak wygląda taki dzień z życia Artura?
Dzień z życia Tetrusa (śmiech). To bardzo dokładnie można zobaczyć na moim kanale. Jakbym miał to opisać, to zwyczajnie. Wstaję rano do pracy.. "Wstaję rano do pracy" to stwierdzenie jakby wieloznaczne, bo sam nie mogę wstać, umyć się, zjeść ani praktycznie nic robić. Rano budzę się pół godziny albo godzinę przed pracą. Muszę obudzić moją narzeczoną żeby wstała, umyła mnie, ubrała, posadziła na wózek przy pomocy taty. Pracuję 7 godzin. Po pracy zwykle odbywam rehabilitację. Później albo gdzieś jeżdżę, albo robimy jakieś zwyczajnie rzeczy takie jak zwykli ludzie, jak chociażby randka co jakiś czas z narzeczoną. Ostatnio bardzo często jeżdżę po Polsce i mówię do ludzi.

No właśnie. Byłeś też w Akademii Jana Długosza ze swoim wykładem. Zatytułowałeś go "Przebudzenie przed pobudką". Dlaczego akurat w ten sposób?
Każdy, kto codziennie gdzieś wstaje, wstaje dopiero po pobudce, budziku. I to można odnieść bardzo trafnie do życia. Często żyjemy w nieświadomym śnie. I przebudzamy się dopiero wtedy, kiedy zdarzy się coś, co nas uświadomi, że życie wcale nie jest takie oczywiste, nie jest łatwe, proste i przyjemne jak się wydaje. U mnie budzikiem był wypadek. Dopiero wtedy mogłem spojrzeć na życie z innej perspektywy, co w efekcie dało mi o wiele bardziej intensywne odczucie przeżywania życia.

Co radziłbyś osobie, dla której największym "nieszczęściem" jest wstanie do pracy, na zajęcia? Której wydaje się, że jest najnieszczęśliwszą osobą na świecie?
Bardzo wielu ludzi boryka się z różnymi problemami. I bardzo dobrym sposobem na takie przebudzenie jest popatrzenie na problemy kogoś, kogo życie doświadczyło o wiele bardziej. Czyli posłuchanie mnie na przykład (śmiech). Nie mogę ruszać ani rękami, ani nogami. Nie mogę sam zjeść, samemu położyć się do łóżka ani z niego wstać. Nie mogę sam się umyć ani dotknąć. Samotnie nie mogę zrobić nic. Taka zależność jest bardzo uwłaczająca człowiekowi. Mimo to, potrafię z tym żyć. Dla osoby sprawnej takimi problemami codzienności jest denerwujący szef, w szkole - problemy z ocenami. A tak naprawdę to jest tylko nasza decyzja, że te problemy posiadamy. W praktyce wystarczyłoby trochę pokombinować i rozwiązałyby się one bardzo szybko.

Jakie masz plany na przyszłość?
Najbliższe to kolejne wykłady. No i z narzeczoną szykujemy się do ślubu wesela i podróży poślubnej, która jest naszym ambitnym projektem.

Co chciałbyś powiedzieć na zakończenie czytelnikom? Jakieś przesłanie?
Chciałbym im powiedzieć, żeby się obudzili zanim będzie za późno. U mnie już było za późno, bo to był wypadek, który mnie posadził na wózku. Jeśli jesteś sprawny, jeśli masz takie problemy, jakie przed chwilą omawialiśmy - denerwuje cię szef albo po prostu nie wiesz co zrobić ze swoim życiem, to pomyśl o tym, że inni mają o wiele gorzej. I żyj świadomie. Bo często na pewno żyjesz na takim automacie, który każe ci wstać, zjeść, pójść do pracy, szkoły, wrócić do domu, pójść spać i tak w kółko. I wszystko to robisz bardzo często nieświadomie. A w takiej nieświadomości raczej szczęścia znaleźć nie można.


Komentarze

Popularne posty